Kopiuj, wklej...
- twojbutikmc
- 46 minut temu
- 3 minut(y) czytania
Czy naśladownictwo jest formą uznania?
Charles Caleb Colton, w 1820 roku w swojej książce Lacon, or Many Things in Few Words napisał:
“Imitation is the sincerest form of flattery.” („Naśladownictwo jest najszczerszą formą pochlebstwa.”)
Colton był znany z błyskotliwych i ironicznych obserwacji na temat ludzkiej natury. Choć pisał w kontekście relacji międzyludzkich, jego słowa przetrwały wieki i dziś często przywoływane są w świecie mody, sztuki i popkultury – wszędzie tam, gdzie pojawia się pytanie
o granicę między inspiracją a kopiowaniem.

Od najmłodszych lat słyszymy, że naśladownictwo jest najwyższą formą uznania. To zdanie powtarzane jest jak mantra przez moje przyjaciółki, kiedy chcą mnie pocieszyć po kolejnym dublu jakim zaszczyca mnie "konkurencja". Sama mówię córce, gdy przychodzi rozgoryczona ze szkoły, zdania typu: "Ania rysuje drzewka jak ty, bo jesteś taka dobra a Ona zapewne nie potrafi, a może nie ma pomysłu na swój rysunek". Ma to nas podnosić na duchu, dodawać poczucia wartości, gdy kolejny raz ktoś kopiuje nasze pomysły, podkrada kontakty, żyje naszym życiem prywatnym lub zawodowym.
Ale czy rzeczywiście tak jest?
Czy kopiowanie kogoś, inspirowanie się jego stylem, słowami czy pomysłami można uznać za komplement – czy może raczej za brak autentyczności? I czy bycie wzorem powinno cieszyć nas gdy stajemy się matrycą dla innych tworów? Gdzie jest granica między wzorem a ofiarą obdzieraną z indywidualności i niepowtarzalnego stylu?
Naśladownictwo w modzie – między inspiracją a kopią
Moda od zawsze żyje z inspiracji. Projektanci inspirują się sobą nawzajem, czerpią z historii, sztuki, kultury, a nawet z ulicy.
Chanel zrewolucjonizowała kobiecą elegancję, Yves Saint Laurent czerpał z męskiej garderoby, Alexander McQueen – z natury i dramatyzmu.
A jednak każdy z nich miał coś swojego: charakter, emocję, podpis.
W modzie granica między inspiracją a kopiowaniem jest cienka.
Gdy ktoś zachwyca się Twoim stylem i tworzy własną wersję inspirowaną – to komplement.
Ale gdy bezrefleksyjnie powiela, co nosisz, jak się ubierasz, jak się wyrażasz – wtedy zaczyna to być raczej echo niż uznanie.
Inspiracja to nie kopiowanie
Inspiracja to dialog – dostrzegasz coś w drugiej osobie, co Cię porusza, i przetwarzasz to przez własne doświadczenie. To trochę jak z muzyką: możesz zagrać ten sam motyw, ale nadać mu inną tonację, rytm, emocję.
Naśladownictwo natomiast to monolog – próba bycia kimś innym zamiast sobą. Nie tworzy nowej wartości, tylko powtarza istniejącą.
Inspiracja to rozmowa. Naśladownictwo to echo.
Gdy ktoś Cię naśladuje – co to znaczy?
Jeśli ktoś powiela Twój sposób ubierania się, styl pisania czy nawet sposób bycia – to wbrew pozorom znak, że zostawiasz ślad. Twoja autentyczność przyciąga. Ludzie często podświadomie kopiują tych, którzy są pewni siebie i spójni – bo tego właśnie im brakuje.
Więc tak – naśladownictwo może być formą uznania, o ile nie przekracza granicy szacunku.
Bo w świecie pełnym inspiracji najważniejsze jest nie to, kto pierwszy coś wymyślił, ale kto potrafił nadać temu swoje znaczenie.
Autentyczność to największy luksus
W erze social mediów, gdzie miliony ludzi mogą w jednej chwili zobaczyć, co masz na sobie,
co zjadłaś i jak wygląda Twoje biurko, autentyczność staje się towarem deficytowym.
Dlatego osoby, które potrafią być sobą – z odwagą, stylem i spokojem – są inspiracją dla innych.
Być może ktoś skopiuje Twój styl, fryzurę, a nawet sposób mówienia. Ale nie skopiuje energii, świadomości i emocji, które za tym stoją. To jest coś, co zawsze pozostanie Twoje.
Naśladować czy inspirować się?

Naśladowanie to powtórzenie – próba dorównania komuś.
Inspiracja to dialog – rozwijanie idei, dodawanie czegoś własnego.
Warto więc nie złościć się, gdy ktoś nas naśladuje – potraktować to jako dowód, że robimy coś wartościowego. Ale też pamiętać, by samemu nie zatracić granicy między zachwytem a kopiowaniem.
Czy naśladownictwo jest więc formą uznania? Dla poczucia własnego komfortu będę utrzymywać
z uporem godnym naśladowania, że tak – ale tylko wtedy, gdy wynika z podziwu, a nie z braku siebie.
Prawdziwe uznanie nie polega na tym, że ktoś chce być Tobą.
Polega na tym, że dzięki Tobie ktoś ma odwagę być bardziej sobą.
Z tego przekonania wzięło się hasło naszego butiku: odkryj siebie z Mała Czarna.
Zainspirujemy Cię, podpowiemy stylizacje, pokażemy jak Cię widzimy ale kropkę nad "i" zostawiamy Tobie.
Nasz butik to nie taśmowa produkcja klonów, to miejsce gdzie na dobrych modowych fundamentach, zbudujesz swój niepowtarzalny styl by stać się inspiracją dla innych.
AMB





Komentarze